Powszechny dostęp do Internetu ma wiele zalet. Jedną z nich jest możliwość stworzenia projektu, którego wsparcie finansowe zadeklarują internauci. Gdyby nie taki model finansowania, wiele ciekawych inicjatyw nigdy nie wyszłoby poza fazę planowania.
Tłum, który finansuje
Crowdfunding to pojęcie, które z dużą siłą pojawiło się w nowym tysiącleciu, choć pierwsze inicjatywy tego typu podjęto nieco wcześniej. Pochodzi ze zbitki dwóch angielskich słów: “crowd” – czyli tłum oraz “funding” – finansowanie. Zjawisko jest jednym z dzieci nowoczesnych technologii i mediów społecznościowych. Polega ono na tym, że pomysłodawca danego projektu zwraca się z prośbą o jego finansowanie do internautów. W zamian oferuje coś, co może być dla nich atrakcyjne, na przykład gotowy produkt lub zniżkę przy jego zakupie, kiedy trafi do sprzedaży, ale jeszcze zanim poznają je inni klienci. Zwykle chodzi o produkty lub usługi, które nie są ogólnie dostępne. Limitowane serie sprawiają, że łatwiej zainteresować inicjatywą.
Wsparcie bez względu na inicjatywę
Kolebką crowdfundingu była branża muzyczna. Jeszcze pod koniec ubiegłego wieku zespół Marillion otrzymał wsparcie finansowe od fanów na swoją trasę po Stanach Zjednoczonych. Takie finansowanie społecznościowe do dziś wykorzystują muzycy. Dzięki niemu mogą liczyć na wsparcie nagrania płyty lub trasy koncertowej. Dotyczy to zwłaszcza artystów, którzy nie trafili jeszcze pod skrzydła konkretnej wytwórni muzycznej. Nie istnieje lista inicjatyw, które nadają się do wspierania metodą crowdfundingu. Można w ten sposób postarać się o finansowanie niemal każdego projektu, który jest zgodny z prawem. Najczęściej poprzez zbiórkę gromadzi się pieniądze na stworzenie nowej gry, gadżetu elektronicznego, akcesoria dla podróżników a nawet wynalazków rodem z filmów science fiction czy produktów rynku nieruchomości.
Przyjazna sieć
Do tej pory powstało kilka dużych serwisów internetowych, które sprzyjają zbieraniu pieniędzy na konkretny cel. Korzystanie z nich jest proste, każdy chętny ma możliwość wystosowania apelu do społeczności w celu zebrania funduszy na konkretny cel. Niektóre serwisy specjalizują się w konkretnej tematyce, na przykład muzycznej. Inne są bardziej uniwersalne. Jedną z pamiętnych, dość spektakularnych zbiórek była ta, dotycząca urządzenia z kategorii virtual reality Oculus. Zebrano na nie prawie 2,5 mln dolarów. Obecnie urządzenie jest w powszechnym użyciu. Polskim sukcesem crowdfundingowym był film „Joanna” Anety Kopacz. Obraz uzyskał nominację do Oscara. Zwykle serwisy crowdfundingowe to wylęgarnie świetnych pomysłów, skazanych na sukces. Jednak taka forma finansowania przyciąga również oszustów. Na szczęście skala tego zjawiska jest nieporównywalnie mniejsza od zbiórek uczciwych.
Polska nie pozostaje w tyle z serwisami crowdfundingowymi. Niestety, aby wziąć udział w tych najpopularniejszych,trzeba mieć firmę w jednym z 18 państw, wchodzących w skład specjalnej platformy. Jednak polskie odpowiedniki takich serwisów już działają i cieszą się sporą popularnością, a co więcej stwarzają już także możliwości zainwestowania w rynek nieruchomości. Przykładem takiej platformy jest https://social.estate/, której prezes jest Marcin Pabijanek widoczny na zdjęciu.